Dzisiaj w szkole wydarzyło się coś przykrego. Chodzę do czwartej klasy podstawówki, ale moja mama mówi że jestem już dorosła, szczególnie wtedy, gdy proszę ją żeby zrobiła mi śniadanie. Choć kiedy mówię że chcę się wyprowadzić to mama szybko zmienia zdanie, a w domu jest awantura na całe osiedle i wszyscy krzyczą że ile to ja mam lat żeby takie rzeczy mówić, i że do swoich rodziców ani krzty szacunku nie mam. Więc w sumie nie wiem jak to w końcu jest. Wracając do tematu, dzisiaj w szkole wyszłyśmy jak zawsze z dziewczynami na boisko, bo tam mamy najwięcej frajdy. Ja, Brygida, Liliana, Faustyna i Sonia zawsze potrafimy wymyślić sobie jakieś super zabawy. Od klas poczynając, a skończywszy na oglądaniu magazynów z gwiazdami zza granicy (głównie Ameryki). Ale dzisiaj na przerwie musiała się mnie doczepić ta głupia Erwina. Nikt jej w klasie nie lubi, bo się mądruje i ma najbogatszego tatę co jej najładniejsze sukienki kupuje. A tak poza tym to ona nic fajnego nie ma, tylko te sukienki. I wyobraźcie sobie, że ta cała Erwina miała czelność powiedzieć mi, że jej dziadek kupił sobie nowego szczura i dał mu na imię Jadzia! I jeszcze powiedziała, że współczuje temu szczurowi takiego głupiego imienia. Wtedy miarka się przebrała. Zdjęłam kolczyki i dałam do przechowania Faustynie, bo ona zawsze nosi sukienkę z największymi kieszeniami, i już miałam pociągnąć za kucyka tą małą jędzę, kiedy przybiegła Brukwa. Brukwa to nasza wychowawczyni, a jej przezwisko wzięło się od tego, że ma na nazwisko Brukiewska i też trochę dlatego, że przypomina brukiew, a jak się ze złości to już w ogóle. No i żeśmy wszystkie dwieście karnych linijek musiały pisać. Erwina i my dostałyśmy osobne wersje. Erwiny brzmiała: "Nie będę się wyśmiewać z imion koleżanek, ani porównywać ich do szczurów". Za to nasza miała następującą treść: "Nie będę wszczynać bójek z powodu obrazy mojego imienia, ani nie będę współuczestnikiem przemocy szkolnej." A jak pisałyśmy te linijki, to Sonia, co jej tata zawsze chciał mieć synka ale urodziła się dziewczynka, więc zabierał ją na polowania, wzięła słomkę i dmuchnęła obślinioną kulką w szyje Erwiny. No i się zaczęło. Erwina sie rozbeczała, że nikt jej nie lubi bo jest ładna i bogata, i że zaraz skoczył z okna jak jej nie przeprosimy. Nikt nie miał zamiaru przepraszać, ani się przyznawać, więc Brukwa kazała nam przez dwa tygodnie zostawać po lekcjach.
Kiedy przyszłam do domu mama się spytała co się stało, że jestem taka smutna. A ja odpowiedziałam, że jest mi bardzo smutno, bo Faustyna zgubiła moje kolczyki
Kiedy przyszłam do domu mama się spytała co się stało, że jestem taka smutna. A ja odpowiedziałam, że jest mi bardzo smutno, bo Faustyna zgubiła moje kolczyki